Cześć, cześć, witam! Zagadka na dziś:
Dlaczego co jesień tutaj wracam?
Dlaczego wracam gdy jest mi smutno?
Czy jesień i smutek muszą zawsze chodzić w parze?
Nie obiecam więcej, że zacznę być systematyczna, bo przeglądając stare posty zauważyłam, że strasznie niesłowna ze mnie kreatura pod tym względem. Execuze mua. :(
Co nowego u mnie? Oj dużo i jeszcze więcej.
2013 od początku był dość korzystny dla mnie. Naturalnie do teraz..
Nie wiem czy bardziej przygnębia mnie coraz mniej pogodny widok za oknem, natłok pracy w szkole ze względu na maturę, koniec beztroskich i najlepszych wakacji jakie przeżyłam czy nowe, brutalne spojrzenie na świat..
A może to niezdane prawko dziś?
Wiem jedno: jest mi źle.
Dałam się przytłoczyć negatywnym emocjom na tyle, że łzy cisnęły mi się do oczu dzisiaj z byle gównianego powodu. A tak być nie może. 'Twardym trza być, nie miętkim.' :)
Tym bardziej, że jako takiego powodu do mazgajenia się nie mam.
Dlatego właśnie tutaj wracam. Żeby pobzdecić sobie i ulżyć serduchu.
A Wy po co właściwie wracacie?
Cześć z powrotem! Mam nadzieje, ze pokonasz jesienną chandrę :) Pozdrawiam i zapraszam na nowy wpis ;)
OdpowiedzUsuń